Refleksja
ks. Edward Sztafrowski, Wprowadzenie do liturgii Mszy niedzielnych i świątecznych
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przeżywamy zawsze w okresie Adwentu, a więc wtedy, gdy przywołujemy na pamięć tę bardzo długą historię ludzkości, jaka poprzedziła przyjście na świat Chrystusa; kiedy świadomie przygotowujemy się do świąt Bożego Narodzenia, podczas których w liturgii będziemy uobecniali przyjście Chrystusa w czasie, Jego narodzenie w Betlejem, i kiedy swoją myślą wybiegamy również daleko w przyszłość, uświadamiając sobie powtórne przyjście Pana. W ten sposób myślą obejmujemy bardzo długą historię człowieka, naznaczoną interwencją dobrego Boga. Słusznie nazywamy ją historią świętą, historią zbawienia, w której ukazuje się wielki, wspaniały pian Boży, podziwiany dziś przez Apostoła narodów, wzywającego nas, abyśmy włączyli się do hymnu uwielbiania miłosiernego Boga. Przypomina nam również, że i my tutaj zgromadzeni, uczestniczący w sprawowaniu Eucharystii, zostaliśmy wybrani przez Boga, i to już od założenia świata.
A w tym wspaniałym Bożym planie, obok Chrystusa zdecydowanie na pierwsze miejsce wysuwa się Jego Matka. Z tej racji, kierowane dziś do nas słowo Boże, w uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia, pozwala nam jakoś tak naprawdę szeroko - chciałoby się powiedzieć: zgodnie z duchem adwentowym - spojrzeć na Boży plan zbawienia, który dotyczy również każdego z nas.
W pierwszym czytaniu przywołaliśmy na pamięć smutną historię grzechu pierworodnego. Pierwsza para ludzka została powołana przez Boga do świętości, do życia w przyjaźni z Nim, a jednak nie potrafiła docenić tego daru. Człowiek nie przyjął w sposób jemu właściwy, czyli świadomie i dobrowolnie, tego wielkiego daru, lecz sprzeniewierzył się woli Bożej. Wskutek tego zerwał łączność z Bogiem, i - jak powiada obrazowo Pismo święte - musiał opuścić to szczęśliwe miejsce, w którym przebywał po stworzeniu, słusznie nazwane rajem. Rozpoczął się bardzo smutny okres w jego historii, obarczony następstwami grzechu pierworodnego.
Ale właśnie wtedy, kiedy nasi pierwsi rodzice uświadomili sobie tę smutną rzeczywistość - można by nawet powiedzieć swój tragizm - Bóg w ich obecności wypowiedział pierwszą zapowiedź odkupienia. Mówi w niej o wprowadzeniu nieprzyjaźni między szatanem i potomkiem niewiasty; owszem, dodaje, że ten potomek zetrze kiedyś głowę szatana, który w tej chwili odniósł doraźne zwycięstwo nad człowiekiem. A w tej zapowiedzi odkupienia, którą słusznie nazywamy Protoewangelią, czyli pierwszą dobrą nowiną o zbawieniu, jawi się postać niewiasty. Jeszcze nie jest nazwana po imieniu, ale można i trzeba powiedzieć, że chodzi o Matkę Mesjasza.
Z dzisiejszej Ewangelii dowiadujemy się, że jest nią Maryja. Kiedy bowiem nadeszła "pełnia czasu" - jak to gdzie indziej powie św. Paweł - wtedy Bóg postanowił wykonać wszystko, co "zamierzył przed wiekami", a co zostało zapowiedziane w raju; postanowił mianowicie, aby Jego Syn Jednorodzony, który zawsze istniał jako Słowo Odwieczne, druga Osoba Trójcy Świętej, narodził się w określonym czasie z niewiasty. Dlatego posłał swego anioła do miasta galilejskiego zwanego Nazaret, aby niewieście imieniem Maryja, poślubionej Józefowi, oświadczyć, że jest pełna łaski i została wybrana na Matkę Zbawiciela.
Wybierając jednak Maryję na Matkę swego Syna, Bóg musiał uchronić Ją od grzechu pierworodnego, ponieważ Ta, która miała wydać na świat Zbawiciela, miażdżącego głowę szatana, nie mogła nawet przez chwilę pozostawać pod jego wpływem. Dziś właśnie wspominamy w sposób szczególny ten przywilej Maryi, który nazywamy Niepokalanym Poczęciem. Wszystkich ludzi matka ziemska poczyna i rodzi w grzechu pierworodnym, i potrzeba dopiero wody chrztu świętego, aby człowieka od niego uwolnić. Maryja, przewidziana na Matkę Zbawiciela, odnoszącego zwycięstwo nad szatanem, od pierwszej chwili swego poczęcia w łonie ziemskiej matki, wolna była od grzechu pierworodnego. Stąd nawet przez chwilę swego ziemskiego istnienia nie podlegała władzy szatana. Przeciwnie, od samego początku była godnym mieszkaniem dla Boga Człowieka, Jezusa Chrystusa, dla Tego, który był zapowiedziany już w raju, a który przez swoją śmierć i zmartwychwstanie miał zniweczyć panowanie szatana i rzeczywiście tego dokonał.
Gdy słuchaliśmy dziś pilnie św. Pawła, to mieliśmy możność uświadomić sobie, co Bóg przygotował tym wszystkim, którzy chcą skorzystać z owoców odkupienia, a więc włączyć się w to zwycięstwo nad szatanem, które jest osiągalne przez Jezusa narodzonego z Niepokalanej Maryi. Apostoł mówi, że w Chrystusie zostaliśmy napełnieni wszelkim błogosławieństwem, i jednocześnie myśl naszą kieruje ku przyszłości, na wyżyny niebieskie, gdzie Królestwo Chrystusa osiąga swoją pełnię. Również przy tej okazji dostrzegamy osobę Maryi. Oto Ona, Niepokalanie Poczęta, nie mogła zaznać śmierci na podobieństwo każdego z nas, śmierci stanowiącej smutną spuściznę grzechu pierworodnego. Stąd na podobieństwo swego Syna, który zmartwychwstał trzeciego dnia i wstąpił do nieba, również Ona została zabrana z duszą i ciałem do nieba, czyli - jak inaczej mówimy - została wniebowzięta.
Patrząc na Maryję w kolejnych etapach Jej życia dostrzegamy jednocześnie plan Boży wobec człowieka, który w Niej już osiągnął swój cel, swoją pełnię. Przez Niepokalane Poczęcie i święte życie Bóg pokazał, do czego powołuje człowieka. Powołał do tego już pierwszą parę ludzką, a gdy ona wzgardziła darem Bożym, swoje powołanie odnawia w swoim Synu, Jezusie Chrystusie. Wniebowzięcie Maryi, będące konsekwencją Niepokalanego Poczęcia, ukazuje nam doskonały owoc zapowiedzi Bożej wypowiedzianej w raju, a dotyczącej pokonania szatana.
To jednak, co stało się już udziałem Maryi, jest teraz przedmiotem naszej chrześcijańskiej nadziei. Oczekujemy na powtórne przyjście Pana, w związku z którym spełni swoją obietnicę, że mianowicie wszyscy, którzy są w grobach, usłyszą głos Syna Człowieczego i powstaną z martwych. Gdy to wszystko staje dziś przed naszymi oczami, to nie tylko cieszymy się z tego wybrania Maryi, którą słusznie uważamy również za swoją Matkę; musimy jednocześnie zdać sobie z tego sprawę, że płynie stąd dla nas jakieś wielkie zobowiązanie. Musimy zapatrzeć się w Matkę Najświętszą. Ona była pełna łaski, żyła w wielkiej przyjaźni z Bogiem, ale to nie oznacza, że z Jej strony nie było współpracy z łaską Bożą. Owszem, należy powiedzieć, że ta współpraca była na miarę otrzymanych darów.
Staje więc Maryja przed nami jako przykład, który wzywa nas do współpracy z Bożą łaską, na miarę otrzymanego daru; do nawiązywania coraz ściślejszej łączności z Jej Synem. Niechże i to uczestnictwo w Najświętszej Ofierze, w uroczystość Jej Niepokalanego Poczęcia, pogłębi naszą wiarę w ten wielki Boży plan zbawienia, i udzieli siły, by świadomie go realizować.