Refleksja
ks. Edward Sztafrowski, Wprowadzenie do liturgii Mszy niedzielnych i świątecznych
Jeszcze tylko dwa tygodnie dzieli nas od świąt wielkanocnych. W tekstach liturgicznych odczuwamy coraz bardziej bliskość tajemnicy paschalnej Chrystusa, której punktem szczytowym stało się przejście ze śmierci do życia. Podkreśla się jednak równocześnie, że chrześcijanin został powołany do udziału w tej tajemnicy, a więc, że tajemnica paschalna Chrystusa ma się stać także i naszą tajemnicą, co wymaga oczywiście zajęcia odpowiedniej postawy wewnętrznej.
1. Prorok Ezechiel, którego słuchamy w pierwszym czytaniu, działał w okresie bardzo trudnym dla narodu wybranego, a mianowicie w czasie niewoli babilońskiej. Była ona wyraźną karą za grzechy, stąd prorok wykazuje, że zwłaszcza nad grzeszną Jerozolimą dokonuje się nieubłagany sąd Boży, naród musi odcierpieć zasłużoną karę; ale jest to dopiero jakby jedna, bardzo smutna, strona medalu. Ezechiel stwierdza następnie, że chociaż cały naród odbywa karę, to jednak w ostatecznym rozliczeniu Pan Bóg bierze pod uwagę postawę moralną poszczególnych ludzi, każdy odpowie za własne czyny.
Co więcej, chociaż naród wybrany jako taki sprzeniewierzył się i dopuścił licznych grzechów, jednak Jahwe jest nadal Bogiem Izraela. On go wybrał i zawarł z nim przymierze, stąd nie może o tym nigdy zapomnieć, bo zawsze dochowuje wierności. I dlatego prorok głosi narodowi radosną nowinę: Jahwe wyprowadzi swój lud z niewoli i osadzi go na nowo w ziemi obiecanej.
Przebywanie w dalekim Babilonie, z dala od ojczystej ziemi i zwłaszcza od świątyni, w której zamieszkiwał Jahwe, słusznie można było uznać za coś więcej niż zwykłe wygnanie; dla niejednego wydawało się to po prostu śmiercią, a więc ziemia babilońska była w pewnym sensie grobem dla synów izraelskich. Z tej racji prorok zapowiadając opuszczenie tego kraju używa następującego porównania: "Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów". Mówi też, że Bóg udzieli narodowi ducha, aby go ożywić.
Wprawdzie wszystkie tego rodzaju zapowiedzi proroka miały na uwadze przede wszystkim Izraela i jego wyzwolenie z niewoli babilońskiej, jednak nie da się zaprzeczyć, że sięgały one także do czasów mesjańskich. Wtedy dopiero miało nastąpić właściwe i pełne odrodzenie narodu wybranego, znajdującego swe przedłużenie w nowym ludzie Bożym, którego głową będzie sam zapowiadany przez proroków Odkupiciel ludzkości. Konsekwentnie także zapowiedź o otwarciu grobów i wydobywaniu z nich ludzi może być odniesiona do zmartwychwstania umarłych, o którym zapewnia Chrystus.
2. Gdy po zapowiedzi proroka Ezechiela słuchaliśmy bezpośrednio głębokiego wykładu teologicznego św. Pawła, to mimo woli musieliśmy odnieść wrażenie, że właśnie nas, ludu Nowego Przymierza, dotyczyły słowa proroka. Tak więc otrzymujemy Ducha Chrystusowego, który zamieszkuje w nas od chwili naszego złączenia się z Odkupicielem w sakramencie chrztu. Jest to ten sam Duch Boży, który Jezusa wskrzesił z martwych. Dzięki Niemu nawiązujemy tak ścisłą łączność z Chrystusem, że On sam w nas zamieszkuje. Ma to z kolei bardzo ważne praktyczne konsekwencje. Jeśli rzeczywiście zamieszkuje w nas Duch Tego, który wskrzesił Jezusa, to otrzymujemy w ten sposób gwarancję co do naszego przyszłego zmatwychwstania. Wprawdzie obecnie, ze względu na skutki grzechu, ciało nasze podlega śmierci, ale równocześnie otrzymujemy zapewnienie o naszym przyszłym zmartwychwstaniu.
Aby jednak mieć udział w chwale Jezusa, trzeba na to zasłużyć. Przede wszystkim nie wolno żyć według ciała, tzn. zgodnie z nieuporządkowanymi poruszeniami cielesnymi, zdążającymi do zaspokajania grzesznych pożądań. Po to zamieszkał w nas Duch Boży, abyśmy odtąd poddawali się tylko Jego kierownictwu. Właśnie codzienne życie pokazuje, czy poddajemy się mieszkającemu w nas Duchowi Bożemu, czy też żyjemy według ciała.
3. Jak zawsze kulminacyjnym punktem liturgii Słowa jest Ewangelia. Dziś przynosi ona długi opis wskrzeszenia Łazarza, w który św. Jan włączył głębokie refleksje teologiczne, wkładając je w usta osób uczestniczących w cudzie wskrzeszenia.
Najpierw zwróćmy uwagę na to, że Chrystus staje tutaj jakoś bardzo bezpośrednio wobec przykrej rzeczywistości śmierci człowieka, ze wszystkimi smutnymi jej następstwami. Gdy Chrystus poleca odsunąć kamień grobowy, Marta, siostra zmarłego, powstrzymuje Go od tego kroku: "Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie". Wiedziała dobrze, co się dzieje z ludzkim ciałem po śmierci i dlatego chciała zaoszczędzić Mistrzowi niemiłych przeżyć. Pan Jezus kazał jednak odsunąć kamień, bo chciał "spojrzeć śmierci w oczy". Św. Jan, który był świadkiem naocznym tych wydarzeń, zapisał ważny szczegół: "Jezus zapłakał". Otaczający go Żydzi odczytali w tym uczucie miłości względem przyjaciela Łazarza, ale możemy śmiało powiedzieć, że to było coś więcej; Chrystus zapłakał nad losem, jaki sobie człowiek zgotował po grzechu pierworodnym. Dodajmy od razu, że stanowi to w pewnym sensie usprawiedliwienie łez, jakie wylewamy przy żegnaniu naszych bliskich.
Punktem centralnym opisu jest niewątpliwie fakt wskrzeszenia Łazarza. Miał to być jeden z największych znaków dokonanych przez Mesjasza, dlatego został jakby specjalnie przygotowany w ten sposób, aby nikt niczego nie mógł zarzucić. Pan Jezus nie był przy śmierci Łazarza i nawet specjalnie zwlekał z udaniem sie do Betanii, aby więcej czapu upłynęła od momentu śmierci, przez co wykluczał wątpliwości co do tego, czy Łazarz nie żyje. Dlatego również ciało zostało złożone do grobu i zaczęło sie już nawet rozkładać. Znak wskrzeszenia miał być dokonany w Judei, w pobliżu Jerozolimy, na oczach wielu Żydów, którzy nawiedzili dom Marty i Marii. W ten sposób Chrystus dostarczał Żydom nowego potężnego znaku, którego tak często od Niego się domagali.
W planach Bożej Opatrzności wskrzeszenie Łazarza miało otrzymać jeszcze inny wymiar, sięgający daleko w przyszłość. Zbawiciel chciał wszystkim niejako naocznie pokazać, że posiada władzę nad życiem i śmiercią, że Jego zapowiedź dotycząca powszechnego zmartwychwstania ma swoje pełne uzasadnienie. Stąd właśnie w tym opisie słyszymy tyle nawiązań do naszego zmartwychwstania. Marta oświadcza: "Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym", na co Chrystus odpowiada jej swoim Boskim zapewnieniem: "Jam jest zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki". Kościół podjął te słowa Mistrza i włączył je już na stałe do swojej liturgii żałobnej, aby w ten sposób nieść nadzieję swoim dzieciom.
Choć wobec śmierci wszelka wyobraźnia zawodzi, Kościół jednak pouczony Bożym Objawieniem stwierdza, że człowiek został stworzony przez Boga dla szczęśliwego celu poza granicą niedoli ziemskiej. Ponadto wiara chrześcijańska uczy, że śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny, gdyby nie zgrzeszył, zostanie przezwyciężona, gdy wszechmocny i miłosierny Zbawca przywróci człowiekowi zbawienie z jego winy utracone" (KDK, nr 18, 2).
4. W każdej Mszy św. głosimy śmierć Chrystusa, wyznajemy Jego zmartwychwstanie i oczekujemy Jego przyjścia w chwale. Zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia zmartwychwstania Chrystusa, misterium paschalne obchodzi Kościół co osiem dni, w dniu, który słusznie nazywamy dniem Pańskim (KL, nr 106). Stąd w każdą niedzielę przez sprawowanie Eucharystii w sposób szczególny wspominamy mękę i zmartwychwstanie Chrystusa. Co więcej, przeżywamy głębiej wiarę w nasze zmartwychwstanie, bo Chrystus i nas zapewnia: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem..." Zdaje się też nas pytać: "Czy wierzysz w to?". Obyśmy potrafili z głębi serca odpowiedzieć za Martą: "Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat".
Pamiętajmy jednak również o tym, że najpiękniejszym i najprawdziwszym wyznaniem naszej wiary w zmartwychwstanie ciała jest życie zgodne z Ewangelią. Ci bowiem, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Jeśli zaś żyjemy według ducha, wtedy Ten, który wskrzesił Jezusa z martwych, przywróci do życia nasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w nas Ducha.