Refleksja
ks. Edward Sztafrowski,
Wprowadzenie do liturgii Mszy niedzielnych i świątecznych
Każdy człowiek odczuwa w sobie pewien brak harmonii między tym, co poznaje jako słuszne, i tym, co rzeczywiście na codzień czyni. Już w starożytności skarżył się filozof: "Widzę rzeczy dobre, pochwalam je, ale wybieram złe". Nawet św. Paweł ubolewał nad tym, że widzi w swoich członkach inny zakon, sprzeciwiający się zakonowi rozumu i podbijający go w niewolę grzechu; woła nawet: "nieszczęsny ja człowiek". Czasem wydaje się nam, że nie ma na to lekarstwa. Oczywiście sami nie potrafimy tego zmienić, ale Bóg przyszedł człowiekowi z pomocą. I dlatego św. Paweł wypowiedziawszy swoje rozdarcie wewnętrzne zaraz wskazał na łaskę Bożą, która jest tym potężnym środkiem odnawiającym człowieka od wewnątrz.
1. Jeremiasz był tym prorokiem, który stał się naocznym świadkiem wydarzeń, jakie poprzedziły i towarzyszyły rozpoczęciu niewoli babilońskiej, a w związku z tym również zburzenia Jerozolimy wraz ze świątynią Salomonową. Owszem, Jeremiasz w imieniu Boga zapowiadał swoim rodakom tę straszną karę. Trudno opisać zło, jakie w tym czasie zakorzeniło się w narodzie wybranym. Na pierwsze miejsce wysunęło się odstępstwo od jedynego prawdziwego Boga (Jahwe). Nawet w świątyni manifestowano kult bogów obcych. Właśnie Jeremiasz powołany został przez Pana m.in. w tym celu, aby wyrzucał grzechy niewiernemu narodowi, a więc wskazywał na bałwochwalstwo, na życie występne, na cyniczne łamanie prawa Mojżeszowego. Za te liczne winy Izrael musiał ponieść zasłużoną karę.
Jeremiasz głęboko sprawę ujmował i widział, że chore jest serce narodu, a więc jego duch, i dlatego należałoby dokonać zasadniczej odnowy. Powinna ona objąć właśnie wnętrze człowieka. Zapowiada przeto prorok nowe przymierze, jakie Bóg zawrze z domem Izraela. Dokona ono wewnętrznej przemiany tego ludu, z którym zawarte będzie przymierze. Przymierze synajskie znamionowało się tym, że prawo Boże zostało nadane jakby od zewnątrz, wypisane było na kamiennych tablicach. Natomiast inaczej wygląda sytuacja w przymierzu zapowiedzianym przez proroka. Pan Bóg umieści swoje prawo w głębi serca każdego z członków nowego ludu. Wszystko to suponuje jakąś wielką wewnętrzną odmianę serca człowieczego, co sprawi, że każdy będzie mógł bez większych trudności poznać nie tylko Boga, lecz także Jego wolę, czyli prawo Boże.
2. Nie ulega wątpliwości, że prorok miał na uwadze przymierze zawarte przez Boga z ludzkością w Jezusie Chrystusie, Jego Synu. Wystąpił On w imieniu całego rodzaju ludzkiego i trzeba powiedzieć, że w Nim to przymierze osiągnęło pełną doskonałość. Autor Listu do Hebrajczyków tłumaczy, na czym polegała ta doskonałość ukazana w życiu Chrystusa: "Wykonał wszystko". Jezus został posłany przez Ojca, aby wypełnić odwieczny plan zbawienia. W przeciwieństwie do tych, którzy Go poprzedzali, nie sprzeniewierzył się w niczym swemu Ojcu, lecz w najmniejszych drobiazgach wypełnił wszystko, co Mu zostało zlecone. Ten sam natchniony autor powie o Zbawicielu, że przychodząc na ten świat złożył jakby oświadczenie: "Oto idę, abym spełniał wolę Twoją, Boże" (Hbr 10, 7). Wisząc zaś już na krzyżu, jako ostatnie słowo powiedział: "Wykonało się" (J 19, 30), co komentatorzy Pisma św. powszechnie odnoszą do doskonałego wypełnienia zleconego Mu przez Ojca posłannictwa.
A trzeba pamiętać o tym, że to posłannictwo realizował Chrystus niejednokrotnie w niezwykle trudnych warunkach: wśród wołania i płaczu, wśród licznych cierpień. Właśnie w ten sposób, przez doskonałe posłuszeństwo Ojcu, i to nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach, dokonał naszego odkupienia, stanął na czele wszystkich odkupionych jako ich pierworodny brat. W związku ze zbawieniem dokonanym przez Chrystusa powiedziano tutaj charakterystyczne słowa: "Stał się sprawcą wiecznego zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają".
Jezus dokonał więc zbawienia i pragnie, abyśmy wszyscy mieli w nim udział. Musimy jednak zapatrzyć się w Jego posłuszeństwo i dopiero w ten sposób zdobędziemy udział w tym zbawieniu. Im zatem bardziej będziemy posłuszni Ewangelii, tym większy uzyskamy udział w chwale zmartwychwstania, która stanowi najpiękniejszy owoc zbawienia. Nie przebiega to bez zgrzytów, na podobieństwo św. Pawła doświadczamy w sobie rozdarcia, ale wszystko możemy przezwyciężyć dzięki łasce Jezusa Chrystusa, z którą powinniśmy współpracować.
3. Żeby pójść za Chrystusem i uzyskać udział w Jego zbawieniu, trzeba posiąść pewien sekret, który płynie wprost z krzyża. Obserwujemy mianowicie w sobie niesamowitą chęć życia, co jest zresztą zgodne z tym, co powszechnie widzimy w świecie ożywionym; ale nie możemy nieraz uchwycić przedziwnej tajemnicy, która wyraża się w tym, że źródłem życia staje się w wielu wypadkach obumieranie.
Pan Jezus tłumaczy nam to dziś na przykładzie ziarnka pszenicy. Zostaje wrzucone w ziemię dla zapoczątkowania nowego życia. I tutaj zaczyna się rzecz niezwykła: przed wykiełkowaniem ziarno najpierw pozornie obumiera, a więc ulega zniszczeniu (gnije) ta powłoka, w której znajduje się zarodek nowego życia i dopiero jakby na gruzach wyrasta nowe życie.
Wielu ludzi nie potrafi pojąć tej tajemnicy w odniesieniu do życia człowieka, nawet w naturalnych jego wymiarach. I tak ktoś nie umie odmówić sobie jakiejś przyjemności (np. palenia papierosów, użycia alkoholu - gdy to mu wyraźnie szkodzi), tłumacząc się tym, że tego właśnie domaga się od niego "życie" (tyle mi jeszcze zostało). Tymczasem właśnie zachowanie życia domaga się wręcz czego innego. W wielu wypadkach to, co przykre, co wydaje się pozornie "śmiercią", staje się źródłem życia.
W jeszcze większym stopniu ma to wszystko odniesienie do spraw naszego życia chrześcijańskiego. Wielu uważa, że w pełni korzysta z życia wtedy, gdy sobie dogadza we wszystkim, nie patrząc na to, czy jest w porządku z prawem Bożym, czy też nie; gdy panuje nad innymi, gdy gromadzi dobra materialne, często w sposób nieuczciwy, zamykając jednocześnie swoje serce na potrzeby drugich ludzi.
Tymczasem Chrystus, wbrew prawom czysto ziemskiej "logiki" wzywa nas, abyśmy przyjęli postawę służebną, abyśmy nauczyli się wyrzec pewnych rzeczy, potrafili cierpliwie dźwigać na codzień krzyż naszych obowiązków i wszelkich przeciwności życiowych. Będzie to nieraz rzeczywiście śmiercią, ale dającą nowe życie. Najbardziej musi się to ujawnić w podjęciu i wykonaniu woli Bożej, która została wyrażona w prawie ewangelicznym. Właśnie to prawo ma być zaszczepione w głębi naszego serca, mamy ukrzyżować wszystkie nasze złe skłonności, aby zadawszy im śmierć zyskać tym większy udział w chwale zmartwychwstałego Pana, a więc w pełni życia, za którą przecież ciągle (czasem może podświadomie) tęsknimy.
4. Można i trzeba powiedzieć, że najlepszą szkołą, w której wypracowujemy w sobie takie właśnie Chrystusowe nastawienie, jest każda Msza święta. Tutaj przecież stajemy pod krzyżem, aby usłyszeć słowo Chrystusa "Wykonało się", co nam przypomina o konieczności posłuszeństwa Bogu, jakiego wzór pozostawił nam Zbawiciel. Przeżywając na nowo śmierć Chrystusa coraz lepiej pojmujemy Jego wezwanie, że na codzień musimy brać Jego krzyż i dźwigać go razem z Nim. Coraz bardziej też rozumiemy, że trzeba podjąć ofiarę, że należy obumrzeć, jeśli chcemy osiągnąć pełnię życia.